Były wicepremier Hiszpanii: Potężny kraj Zachodu stoi za wysadzeniem Nord Stream
W wywiadzie dla włoskiej gazety "Il Fatto Quotidiano" Iglesias stwierdził, że władze niemieckie próbują "zatrzeć czyjeś ślady", mimo że incydent był równoznaczny z "wypowiedzeniem wojny".
– Wysadzenie dwóch gazociągów oznacza wypowiedzenie wojny Niemcom, więc to śmieszne i obrzydliwe (obserwowanie), jak niemiecki rząd próbuje to wszystko zamieść pod dywan – przekonywał hiszpański polityk, którego cytuje rosyjska agencja TASS.
Według niego wiele krajów "odgrywa niejednoznaczną rolę w sytuacji wokół konfliktu ukraińskiego". – W ataku na Nord Stream, obiekt infrastrukturalny należący do Rosji i Niemiec, czyli członka NATO, wyraźnie maczało palce potężne państwo zachodnie – powiedział Iglesias, dodając, że Moskwa "w ogóle nie skorzystała" z aktu sabotaż.
Kto i dlaczego wysadził Nord Stream?
26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji, które prowadzą odrębne śledztwa w tej sprawie, doszły do wniosku, że był to sabotaż, ale nadal nie wiadomo, kto za nim stoi.
Rosja uznaje to zdarzenie za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarcza Zachód odpowiedzialnością za wszystko.
W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Nowe ustalenia mediów
Na początku marca "The New York Times" poinformował o udostępnieniu danych wywiadowczych, według których za atakiem na Nord Stream stała pewna "proukraińska grupa", której plany niekoniecznie były znane kierownictwu władz w Kijowie.
Z kolei media w Niemczech podały, że niemieccy śledczy zidentyfikowali jacht, który miał być użyty do transportu materiałów wybuchowych wykorzystanych do wysadzenia Nord Stream. Zdaniem "The Washington Post" ślady prowadzą do Polski i Ukrainy.
Wcześniej amerykański dziennikarz śledczy Seymour Hersh podał, że pod pozorem ćwiczeń Baltops nurkowie Marynarki Wojennej USA podłożyli materiały wybuchowe pod rosyjskimi rurociągami NS1 i NS2. W tekście zacytowano niezidentyfikowane źródło mające bezpośrednią wiedzę na ten temat, które przekazało, że prezydent USA Joe Biden osobiście autoryzował operację. Biały Dom nazwał te doniesienia "kompletną fikcją".